Soczysta i oryginalna gwara przedwojennej Warszawy, znane i lubiane przyśpiewki a przede wszystkim dobra zabawa. To wszystko złożyło się na udane, inaugurujące czerwcowy cykl „Bezdomnych spotkanie z kulturą”. Spotkanie, którego gościem była Grupa Teatralna Warszawiaki.
Występ młodych aktorów był swego rodzaju lekcją historii dla zgromadzonej w Jadłodajni publiczności. Wielu podopiecznych Fundacji Kapucyńskiej pochodzi bowiem spoza Warszawy, a zaprezentowany repertuar doskonale obrazował życie, kulturę czy obyczaje stolicy okresu początku lat XX wieku.
Co ciekawe, wiele słów z ówczesnej mowy, wykorzystywanych jest po dzień dzisiejszy, szczególnie właśnie w światku ludzi będących na marginesie społecznym. – Można by rzecz, iż słuchali oni tekstów z autopsji. I może dlatego nie mieli większych problemów z ich odbiorem. Naszym celem było pokazanie klimatu stolicy, jaki nie tylko mogą pamiętać, ale i znać. Klimatu ulicy… – mów Matina Bocheńska, liderka GT Warszawiaki.
Okazało się, że z doborem repertuaru grupa trafiła w dziesiątkę. Owacja na stojąco i – po raz pierwszy w historii środowych spotkań – występ na bis, świadczyć mogą tylko o jednym. Jak się okazuje z występu zadowoleni byli również sami… zainteresowani.
Co ciekawe, o ile pewni byli swoich ról, tak bardziej zastanawiali się nad tym, jak przygotowany program wypadnie w… murach klasztoru. – Faktycznie jest tu inaczej. Czuć ten specyficzny klimat. Brak sceny, profesjonalnej scenografii, a za plecami… szopka. Wyzwanie było spore – przyznaje Grzegorz Domański, jeden z aktorów GT Warszawiacy.
Nie mniej żadne z ośmiorga członków grupy nie żałowało pojawienia się na Miodowej. – W pewnym sensie my również jesteśmy jak bezdomni. Nie związaliśmy się z żadnym ośrodkiem kultury czy teatrem. Próby w zasadzie odbywają się, gdzie się da. Występujemy w przeróżnych miejscach. Dobrze jednak czujemy się na ulicy. Ot, chociażby w takiej jednej z bram na warszawskiej Pradze. Prawdziwy folklor – kwituje M. Bocheńska.
(map)