Przemysław Babiarz, popularny komentator i dziennikarz sportowy, był kolejnym gościem cyklu „Bezdomnych spotkania z kulturą”. – W życiu, jak w sporcie. Na podstawie doświadczeń, jesteśmy w stanie przewidzieć, to co może się wydarzyć – przyznał gość podopiecznych Fundacji Kapucyńskiej.
Ponad godzinne spotkanie przeplatane było barwnymi historiami, anegdotami czy ujawnionymi kulisami pracy dziennikarza najważniejszych imprez sportowych na świecie. Opowieściom towarzyszyło budowanie napięcia, tak charakterystycznej cechy dla komentatorów.
I tak bezdomni mogli dowiedzieć się m.in.: dlaczego pływak wszechczasów Michael Phelps nie zdobył złota na swoim koronnym dystansie podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie, co sprawiło że Adam Małysz zdecydował się jednak, nie kończyć kariery w 2000 roku oraz czym różni się toeloop od rittbergera w łyżwiarstwie figurowym. Zresztą wszystkie – sześć – skoków, jakie wykonują podczas zawodów łyżwiarze, Babiarz zaprezentował w Jadłodajni!
Przy okazji wyszło na jaw, że komentatorzy nie muszą dobrze znać wszystkich skoków. – Najważniejsze aby nie pomylić się przy liczeniu obrotów. Przed startem każdego z zawodników, czy pary dostajemy szczegółowy opis ich programu, tak więc praktycznie wiemy, co i kiedy będą wykonywać – przyznał Przemysław Babiarz.
Bezdomnych interesowało również, to czy prezenter zamieniłby telewizję na teatr, w którym swego czasu już występował oraz jak kobiety reagują na jego… nazwisko. – W telewizji wiem, że jestem do czegoś potrzebny. Że ktoś tu na mnie czeka. Nie widzę więc szansy powrotu na deski, tym bardziej, że zawód aktora teatralnego nie jest intratny – przyznał gość spotkania. – A co do kobiet? Nie miałem z powodu nazwiska, jakiś szczególnych zdarzeń z nimi. Nie ulega jednak wątpliwości, że moje nazwisko jest zapamiętywane. Ale to dobrze. Bo w branży telewizyjnej właśnie o to chodzi – podkreślił z charakterystycznym dla siebie uśmiechem.
Uśmiechem, który znają widzowie w całym kraju i który, jak się okazuje wzbudza różne odczucia. – Podczas castingu do TV, nestor polskiego dziennikarstwa Bohdan Tomaszewski, po mojej prezentacji materiału zapytał wprost: czy sobie żarty robię, czy mam taki wyraz twarzy? Osłupiałem. Dotarło jednak do mnie to, że nie kontroluję tego uśmiechu – wyznał Przemysław Babiarz.
Marcin Prażmowski