Czego pragniesz dla siebie? Na to pytanie odpowiedziała setka osób bezdomnych, korzystających z pomocy Jadłodajni na Miodowej, w sondzie przeprowadzonej przez wolontariuszy Fundacji Kapucyńskiej.
Zdecydowana większość przyznała, że największym ich pragnieniem jest znalezienie dobrej i uczciwej pracy. – Nie chcę zarabiać dużo. Abym miał jakieś zajęcie i przestał się tułać po Warszawie. – przyznaje Władysław, który na ulicy jest od dwóch lat i wiele razy został oszukany przez pracodawców. Drugie miejsce zajął „święty spokój”. Aż 25% ankietowanych żaliło się na ciągłe życie w strachu, dlatego właśnie spokoju pragną najbardziej. Równie częstą odpowiedzią jest zdrowie, o które dbać trudniej będąc na ulicy; oraz pieniądze i szeroko rozumiane szczęście.
Wiele osób odpowiadało bez dłuższego zastanowienia, ale trafili się tacy, którym pytanie sprawiło wiele trudności. – Nie da się od razu odpowiedzieć na tak trudne pytanie. Już dawno zapomniałem, że w ogóle mogę czegoś pragnąć… – wyznał Mariusz, który po chwili refleksji oznajmił, że dla siebie już niczego nie pragnie, za to bardzo chciałby, aby jego dzieciom życie ułożyło się pomyślniej niż jemu. Pięć procent osób przyznało z nieukrywanym wzruszeniem, że najbardziej pragnęłoby odnowić kontakt z rodziną, zwłaszcza z dziećmi. Co innego jest ważne dla Floriana, który jako jedyny z ankietowanych pragnie prawdziwej wiary. – Jeśli Bóg będzie na pierwszym miejscu, to wszystko będzie na swoim miejscu, prawda? – stwierdza krótko. Z szeregu wyłamał się również Artur, który niczego tak bardzo nie pragnie jak uwolnienia się od nałogu alkoholowego. – Alkohol zabrał mi wszystko, dlatego chciałbym się go pozbyć z mojego życia. Wtedy wszystko by się ułożyło – stwierdza.
(ag)