Wymiana za dużych spodni, pakowanie plecaków, dodatkowe konserwy…Jedna z wolontariuszek w ostatnie chwili przyniosła bezdomnemu buty swojego taty. W końcu udało się dobrać rozmiar! Jeszcze rano 6 sierpnia trwały ostatnie przygotowania osób bezdomnych pielgrzymujących na Jasną Górę.
„Jestem tu, żeby trucizna, którą włożył w moje serce szatan wyparowała – mówi Rafał – A przy okazji wypełniam obietnicę złożoną cioci.” Dla Wieśka jest to świetna okazja, żeby poukładać sobie pewne sprawy. Jacek z kolei jest bardzo wdzięczny, że może pielgrzymować. Zachęcony przez innych bezdomnych zapisał się w ostatniej chwili. „Dziesięć dni detoksu, by tutaj być – mówi Jacek – Dzisiaj nie żałuję” – dodaje.
Na Mszy Świętej rozpoczynającej pielgrzymkę, brat kapucyn mówił, że wielu pątników przed wyruszeniem na szlak ma wątpliwości. Chcą powiedzieć jak Jezus „zabierz ode mnie ten kielich”. Dlatego tak ważne jest, by odkryć przygotowaną drogę i przyjąć ją, taką jaka jest. Jak to zrobić? Trzeba uczyć się rozpoznawać Boże znaki, ale również być nimi dla innych – przemoczonymi, obolałymi… ale wskazującymi prawdę. Bezdomni zanim wyruszyli, już stali się znakami dla innych. Wzięli na szlak nie tylko swoje intencje, ale również powierzone im przez darczyńców.
Przed nimi kilkanaście dni marszu, w tym modlitwy, śpiewu, rozmów. „Najbardziej w pielgrzymce cenię kontakt z ludźmi…”- mówi Mirek. Naszych pątników czeka z pewnością wiele spotkań na trasie. A z nich jedno najważniejsze – z samym Bogiem.
KK