W czwartek 7 listopada w Jadłodajni na Miodowej odbyły się Zaduszki Bezdomnych. Tradycyjnie był to czas zadumy, refleksji i modlitwy za tych, którzy odeszli, m.in. bezdomnych: Krzysztofa, Piotra i Wojciecha.
– Spotykamy się tutaj po to, aby słuchać Słowa Bożego, ale też po to, aby modlić się za naszych bliskich zmarłych. Inny wieczór, inny klimat. Zachęcam, aby każdy przeżył ten wieczór z wiarą, abyśmy stworzyli taki klimat Bożej zadumy, nostalgii, wyczuwając obecnego pośród nas Jezusa Chrystusa, który powstał z martwych, który jest Panem Życia i Śmierci, który jest obecny w kościele świętym, jest obecny pośród nas (…). Słuchając Słowa Bożego zwróćcie uwagę na to, że zapewnia nas ono o tym, że nasze miejsce jest w niebie. I tam mamy się spotkać – mówił br. Michał, duszpasterz bezdomnych.
Po Ewangelii uczestnicy Zaduszek (bezdomni oraz wolontariusze) odmówili chwalebną tajemnicę różańca. Modlitwę co jakiś czas przerywały nagrania utworów recytowanych przez bezdomnych. Były to wiersze: m.in. „Biała lokomotywa” Edwarda Stachury, „Nad wodą wielką i czystą” Adama Mickiewicza, „Święto Zmarłych” Stanisława Barańczaka i „O stale obecnych” ks. Jana Twardowskiego a także bajka o śmierci, która przyszła w odwiedziny i odeszła zaskoczona życzliwością gospodarza.
– Niedawno sprzątałem groby bezdomnych, bezimiennych. Robiłem to po raz pierwszy w życiu, myślami byłem dziś pośród tych ludzi. W ciągu dnia, gdy idę ulicą też często wracam tam myślami. (…) Ja nie wierzę w śmierć, śmieję się jej w nos. Biblia uczy, że mam życie wieczne – przyznaje autor bajki, bezdomny Zygmunt.
KŁ