– To nieprawda, że nie ma w życiu nic niemożliwego. Ale granica naszych możliwości jest dużo dalej, niż nam się wydaje. – powiedział Piotr Cieszewski podczas Bezdomnych spotkania z kulturą. Cieszewski wie, o czym mówi – 23 maja zeszłego roku, w sześćdziesiątą rocznicę pionierskiego wejścia na Mount Everest zdobył najwyższą górę świata.
Gość zdradził sposoby, które pomogły mu osiągnąć cel, a także opowiedział o tym, jak udało mu się pokonać kryzysy. Największy z nich dopadł go na wysokości 5950 m.
– Przegrywasz w głowie – usłyszał od towarzysza wyprawy, kiedy przyszedł potężny kryzys i myślał o zejściu na dół. – To było bolesne, ale i prawdziwe – przyznał Cieszewski. Gość podkreślił także, jak istotne jest cieszenie się z osiągniętych celów. – Kto nie świętuje sukcesów, ten ich nie osiąga. Za każdy sukces, nawet ten najmniejszy trzeba siebie pochwalić, to jak schody prowadzące do realizacji bardziej ambitniejszych celów. – stwierdził. – Ważne jest także dzielenie drogi do celu na etapy oraz wyobrażanie sobie finału.
Bezdomni mogli posłuchać o wielu ciekawostkach związanych z wyprawą, np. o tym że szczoteczki do zębów dzielili na pół, aby zajmowały mniej miejsca, oraz o tym jak Cieszewski i jego żona zabrali ze sobą pamiątkowe ceremonialne kapelusze, które dostali podczas wesela w Himalajach. Wyprawa na Mont Everest była bowiem częściowo podróżą poślubną – jego żona, Ewelina, dotarła razem z nim na Lobuche (6100 m).
Choć trzydziesty szósty Polak na szczycie Czomolungmy opowiadał o swojej wyprawie wiele razy, występ przed taką publicznością był dla niego debiutem. – Pierwszy raz miałem za zadanie motywować ubogich i bezdomnych. Najpierw chciałem dostosować się do odbiorców, ale postanowiłem, że nie, że opowiem całą prawdę – co mnie dopingowało do zdobycia Everestu, a co demotywowało. – przyznał Cieszewski po spotkaniu. – Ostatecznie moje przemówienie zostało pozytywnie przyjęte, co świadczy o tym, że najbardziej do ludzi przemawia autentyczny przekaz.
Katarzyna Jankowska