
ROZWAŻANIA DROGI KRZYŻOWEJ NA ROZPOCZĘCIE Post 40 h w intencji bezdomnych.
Dziś zapraszamy na nasz coroczny czterdziestogodzinny post o chlebie i wodzie w intencji bezdomnych. Proponujemy rozpocząć go dziś rozważaniami Drogi Krzyżowej a zakończyć w niedzielę Mszą Św.
Jak co roku, chcemy zaprosić Was, abyście w ramach solidarności z ubogimi i bezdomnymi, podjęli post o chlebie i wodzie. Oni każdego dnia zmagają się z brakiem chleba, jednak bardziej doskwiera im braki ludzkiej dobroci, troski i miłości. Niech ten post będzie modlitwą w intencji bezdomnych: o wolność od uzależnień i zniechęcenia oraz o siły i wiarę. W związku z trudną sytuacją pandemiczną, zapraszamy Was, do przeżycia tego 40 godzinnego postu o chlebie i wodzie we własnym domu, we własnym zakresie. Zachęcamy by rozpocząć w piątek (26.03.2021r) Drogą Krzyżową i zakończyć w niedzielę (28.03.2021r Mszą Św.
Nie spotkamy się na wspólnej modlitwie na żywo, ale połączymy się modlitwą duchowo. Udostępniamy Wam rozważania Drogi Krzyżowej, którymi możecie rozpocząć czterdziestogodzinny post o chlebie i wodzie. Zaproś znajomych i rodzinę – przeżyjmy ten czas razem, modląc się w intencji bezdomnych i ubogich.

Sąd nad Jezusem
Oto człowiek!
Piłat nie dostrzegł, że stoi przed nim ktoś, kto posiada pełnię wiedzy, pełnię prawdy o wszelkiej istniejącej rzeczywistości ale ten krótki kontakt z Jezusem pozwolił mu jednak dostrzec w Nim niezwykły wymiar jego człowieczeństwa i wskazując na Niego, powiedział: – Oto człowiek; oto pełny, niezwykły człowiek – wyjątkowy człowiek.
Jak myślisz co by powiedział Piłat, gdybys to Ty tam stał? Oto Andrzej? Oto stolarz? Oto bezdomny? Depresant? Alkoholik? Więzień? Rozwodnik? Narkoman? Wdowa? Kim Ty jesteś?
Pewnie są takie momenty w życiu w których jednak tego nie wiemy. Albo odrzucamy prawdę o nas samych. Czasem czujemy się zagubieni, dzieje się coś, co podważa to, co nam się zawsze wydawało pewne. Coś wytrąca nas z tej naszej niezachwianej pewności i równowagi. Takie sytuacje czasem nas prowokują do tego żeby jeszcze raz się sobie przyjrzeć i zadać sobie pytanie – kim jestem?
Stań teraz przed Jezusem i powiedz mu na głos kim jesteś!

Jezus bierze krzyż
Jezus przyjmuje drzewo hańby!
Krzyż, który włożono na ramiona Pana ważył ok. 40-50 kg, była to najprawdopodobniej poprzeczna belka przywiązana rzemieniami do pleców skazańca. Jezus w milczeniu bierze ją na siebie, przyjmuje drzewo hańby… Twojej hańby. Bo on jako jedyny może zamienić krzyż w drzewo życia.
Co hańbi Cię w życiu? A może ktoś Cię zhańbił? Pozbawił godności? Zostawił? Poranił?
Ile kilogramów belek na sobie nosisz?
Stań teraz przed nim w swojej bezsilności i spróbuj Mu ten ciężar oddać?

Pierwszy upadek Jezusa
Jezus zdruzgotany cierpieniem i uderzeniami, wycieńczony, upada na samym początku drogi. Syn Boży przytłoczony ciężarem krzyża, leży w pyle, zrównany z ziemią, ponaglany i bity przez oprawców żeby natychmiast wstał.
W skrajnym lęku, depresji, nałogu we wszelkim zniewoleniu lub po jakiejś wielkiej stracie nie umiemy wstać, jak wtedy bolesne są ponaglania, rady, wymądrzanie się innych. Wszędobylskie niezrozumienie, pogłębiające tylko naszą samotność. Są jak bicz i krzyk ze trzeba iść dalej.
Naucz nas Panie towarzyszenia w cierpieniu, którego sami nie rozumiemy, tej czułej cierpliwości wobec wszelkich ludzkich kryzysów.

Jezus spotyka Matkę
Na Drodze krzyżowej miało miejsce jedno bardzo bolesne spotkanie. Matki z Synem.
Niewyobrażalne musiało być cierpienie Matki, która patrzy na swoje ukochane skatowane a do tego niewinne dziecko.
Co to było za spotkanie?
Może był to przelotny dotyk?
Może tylko krótkie spojrzenie?
Jedno jest pewne, Maryja dała świadectwo swojej absolutnej niewyobrażalnej miłości i wierności swemu Synowi. Bycia przy nim mimo wszytko.
Matko Syna Bożego ucz nas trwania przy wszystkich wykluczonych, chorych, samotnych, bezdomnych, niech to będzie chociaż miły gest, ciepłe słowo, uścisk, a może tylko pełne miłości ulotne spojrzenie.

Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi.
Szymon Cyrenejczyk został przymuszony przez Rzymian, by dźwigać krzyż Jezusa. Doświadczył przez to pozornej straty. Jako „nieczysty” według przepisów prawa żydowskiego nie mógł spożywać Paschy. Dotknął skazańca.
Ile razy okazałeś obojętność wobec krzywdy drugiego człowieka tylko dlatego ze bałeś się pobrudzić? Ile razy bałeś się być „nieczysty”?Wolałeś trwać w swojej strefie komfortu? Udawać ze nie ma obok Ciebie zła? Przymykać oczy na nędzę swoją lub drugiego człowieka?
Ile razu Twój lęk był silniejszy niż potrzeba serca kiedy paraliżował tak mocno ze nie pozwalał na działanie?
Nie bój się! Bądź jak Cyrenejczyk!
Dotknij teraz Jezusa. W jego ranach jest Twoje zdrowie.

Weronika ociera Twarz Jezusowi
Tradycja wspomina jedną kobietę, której imienia tak naprawdę nie znamy. Nazywamy ją Weronika od słów „Vera Icona” czyli „prawdziwy obraz”. Widok Jezusa cierpiącego, osłabionego i upadającego pod ciężarem krzyża bardzo ją wzruszył. Przecisnęła się przez tłum i żołnierzy i białą chustą otarła Jego skrwawioną i zlaną potem twarz. Jezus na to pozwala. Dopuszcza ten miłosierny czyn względem samego siebie.
Jego oczy były zalane krwią i potem, co powodowało ze słabo widział.
Często prościej jest nam być jak niosąca pomoc Weronika niż pozwolić aby to ktoś nam pomógł. To my często chcemy zbawiać świat, ratować, działać, pomagać, czuć się potrzebni, ważni, niezastąpieni.
Zagłuszamy w tym sposobem nasze potrzeby, odcinamy się od naszych emocji i pragnień, tak jest nam łatwiej.
Czy potrafisz przyjąć ofiarowaną Ci pomoc? czy pozwolisz by w końcu Tobie okazano miłosierdzie? A może się boisz bo otarte z łez, potu i krwi oczy lepiej widzą? Jaka jest Twoja Vera Icona- prawdziwa twarz?

Jezus upada pod Krzyżem po raz drugi
Droga, którą pokonuje Jezus to wąskie uliczki Jerozolimy pełne zwykłego życia, gwaru, krzyków, codziennych rozmów, wszytko tego dnia odbywa się jak zwykle. Drugi upadek Jezusa tradycja wskazuje w bramie miejskiej, w miejscu, w którym bolesny pochód opuszczał Jerozolimę, zmierzając w kierunku Golgoty.W miejscu tym był wywieszony wyrok śmierci na Jezusa. Jezus wchodzi w „bramę wyroku” i tam upada po raz drugi, jakby przygnieciony tym wyrokiem.
Twój upadek tez odbywa się na oczach innych, życie biegnie jak gdyby nigdy nic, gwar ulicy, stukot tramwaju, a ty leżysz w swoim upadku w swoim cierpieniu, nie możesz się ruszyć, masz sucho w ustach, oczy zachodzą Ci mgłą, nie masz potrzeby życia, lęk przychodzi nagle, paraliżuje Cię, stajesz się jego więźniem.
Na naszą skłonność powracania do zła, ciągłego upadku. Jezus odpowiada nieustanną gotowością odkupienia, obfitością przebaczenia. I ażeby nikt z nas nie uległ rozpaczy, ponownie z największym wysiłkiem wstaje obejmując Krzyż.
Stań teraz w „bramie wyroku”, wyroku, który po raz kolejny Cię tak przygniótł ze upadłeś i zapytaj Jezusa o sens twojego upadku.

Jezus pociesza płaczące niewiasty.
Na swej drodze krzyżowej Jezus spotyka współczujące kobiety. Ich płacz nad cierpiącym Mistrzem jest kobiecą formą protestu wobec ludzkiej niesprawiedliwości i zła.
Czy w swoim cierpieniu, depresji, nerwicy, uzależnieniu, w swoim największym bagnie i uwikłaniu widzisz jeszcze drugiego człowieka?
Czy Twój krzyż zasłania Ci jego widok?
Czy myślałeś kiedyś po co Jezus rozmawia z kimś na swej drodze krzyżowej? Skąd miał jeszcze sile dojrzeć płaczące niewiasty? Jak to możliwe, ze w obliczu swego niewyobrażalnego cierpienia dostrzega drugiego człowieka?
Jezus na drodze najsilniejszego bólu i cierpienia daje nam ważną lekcję. „Nie chowaj się pod płaszczem cierpienia. Nie zamknij swojego serca na innych.”
Bardzo często kiedy cierpimy, skupiamy wszystkie swoje siły na sobie i swojej sytuacji. Myślimy o rozwiązywaniu swoich problemów, zaspokajaniu swoich potrzeb.
Nie zamykaj się nie tych którzy idą obok Ciebie lub za Tobą i również cierpią.
Może nawet głośno płaczą.
Jak wielką siłę miałeś w sobie, Jezu, że po ukatowaniu, ubiczowaniu i dwóch upadkach usłyszałeś te kobiety.
Usłysz mój płacz.
Opowiedz teraz Jezusowi o swoim cierpieniu. On Cię widzi tak jak dostrzegł płaczące niewiasty.

Jezus upada po raz trzeci
Ojcowie Kościoła nauczają, że powrót do grzechów i zatwardziałość w nich były przyczyną trzeciego upadku Zbawiciela.
Ciągły powrót do grzechu jest wielką lekkomyślnością i karygodnym zuchwalstwem.
A co jak jest jednoczenie chorobą? Uzależnieniem?
Tak mocnym uwikłaniem, że ciągle jego powtarzanie jest sensem i trzonem choroby.
Jak wtedy się go pozbyć? Jak nie upaść po raz kolejny?
Podziękuj Jezusowi za ten trzeci upadek, trzeci a wiec ciągle się powtarzający. Dzięki niemu możesz być pewny ze się podnieść nawet z najcięższego uwikłania. Powiedz mu teraz jak jesteś już wyczerpany.

Jezus obnażony z szat
Pierwszą czynnością żołnierzy na Golgocie było obnażenie Jezusa. Zrywane szaty, przeniknięte zastygłą krwią i potem, otwierały ponownie wszystkie rany i powodowały kolejny upływ zbawiennej krwi.
W największym kryzysie nałogu, bezdomności, depresji, i innej wszelkiej samotności czujemy się dokładnie tak-obdarci ze wszystkiego. Nadzy. Pozbawieni godności. Wytykani.
Ale czy słusznie?
Dopóki idziesz ubrany, twoje rany można sobie tylko wyobrazić. Możesz sobie dopowiedzieć jakąś historię do nich; nadać im jakieś własne znaczenie; mieć wiele recept na ich ukojenie. Może nawet możesz poudawać ze ich wcale nie masz?
Nie bój się być nagi. Nie bój się prawdy o sobie samym.

Jezus przybity do Krzyża
Żydzi wielokrotnie chcieli ukamienować Jezusa, gdyż uważali Go za bluźniercę. Jednak Bóg nie chciał, by Jezus został ukamienowany. Człowiek padający pod stertą kamieni staje się niewidoczny, spłaszczony. A może Jezus miał być ukazany w całej postaci i w pełnym świetle na krzyżu? Dlatego wyszedł na górę Kalwarię, gdzie został wywyższony na krzyżu. Na Golgocie zawisł w miejscu centralnym, pomiędzy dwoma innymi złoczyńcami. Krzyż Jezusa jest jak tron Króla.
Nie myśl teraz o niczym. Spójrz na krzyż. Adoruj i kontempluj Go. To tron twojego Króla.

Śmierć Jezusa na krzyżu.
Jezus umiera na krzyżu w piątek w wigilię Wielkiego Szabatu, gdy w świątyni zabijano baranki paschalne na ofiarę Bogu. To On jest prawdziwym Barankiem, ofiarą samego Boga, która daje ludzkości zbawienie.
Jezus miał zapewnienie Ojca, że jest Jego umiłowanym Synem, a jednak na krzyżu woła sercem przepełnionym bólem: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”.
Często pytasz Boga dlaczego ci to robi? Dlaczego cie opuścił? Czemu dopuścił w Twoim życiu do bólu i wewnętrznej śmierci?
Gdyby tak było nie poszedłby pierwszy na śmierć w męczarniach, on jest Bogiem bliskim, który każdy twój ból przeżywa razem z Tobą, by w końcu wejść na twoje miejsce i cię wyzwolić.

Jezus zdjęty z Krzyża
Długa droga za Nim. Jego ciało i dusza były umęczone. Ale teraz Jego ciało już nic nie czuje, jest martwe i za chwilę zostanie złożone do grobu.
Ale jest jeszcze ktoś kto nadal cierpi.
Matka Jezusa.
Maryjo czy mówiąc z radością Elżbiecie „wielkie rzeczy uczynił mi wszechmocny” mogłaś sobie w ogóle wyobrazić ze na Twoje kolana złożą Ci kiedyś martwego, skatowanego Syna? Jak to możliwe ze wtedy nie zwątpiłaś?
Spójrz teraz w oczy Maryi i powiedz-
Matko daj mi tak silną wiarę w moje ocalenie, jaką Ty sama miałaś w swojego Syna, mimo ze to w czym teraz tkwię wydaje mi się śmiercią.

Jezus złożony do grobu.
I złożono Pana naszego do grobu i zasunięto kamień.
Czy zdarza Ci się myśleć w najgorszych życiowych momentach ze Ty sam tkwisz w takim właśnie grobie?
Jest tam zimno i ciemno?
Myślisz czasami ze Pan zmartwychwstał a ty ciągle tkwisz w grobie?
Ze jesteś tu sam, jak Ci zimno to owijasz się w prześcieradło które zostawił. Przytulasz je i prosisz żeby po ciebie wrócił?
Jezus nigdy nie zostawi cię w grobie, On odsunie kamień, wezwie Cię po imieniu i zostanie tam sam na twoim miejscu.
Taka jest Jego nieskończona miłość.
I takie jest nasze zbawienie.
Anonimowy wiersz.
Kiedyś w modlitwie prosiłem,
Boże nie chcę już dłużej
dźwigać swojego krzyża,
Panie oddal go ode mnie.
We śnie ujrzałem Anioła,
co rzekł w jasności do mnie,
nie bój się, choć za mną,
poszedłem nieco przerażony.
W pomieszczeniu pokazał mi krzyże,
złote, srebrne, żelazne, drewniane,
proste, wymyślne, malowane, ozdobne,
wielkie, średnie, małe, i najmniejsze.
Anioł pozwolił wybrać mi krzyż,
złotego nawet nie podniosłem,
ozdobny uwierał me ramiona,
żelazny był ciężki i niewygodny.
Wreszcie ujrzałem krzyż idealny
Pasował mi pod każdym względem,
Nie za duży, nie za mały, dopasowany
Wtedy rzekł Anioł
To jest Twój stary krzyż,
który całe swe życie nosisz!
Za rozważania dziękujemy naszej wolontariuszce Jadwidze Bruździak.
Wiersz – anonimowy
grafika: Jerzy Rymar jerzyrymar.pb.gallery 
